Był toast, życzenia i marsz Mendelsona jak w dniu, gdy brali ślub. W Skomlinie świętowano Złote Gody. Medale przyznawane przez prezydenta RP odebrało osiem par.
To szczęście, że tak się długo trzymamy – mówi Józef Wiśniewski, który wspólnie z żoną Moniką świętuje 51. rocznicę ślubu. Zaczęło się od niefortunnego nadepnięcia na but, później były przeprosiny, taniec, a potem wspólne życie.
Poznaliśmy się na zabawie, mąż nadepnął mi na but, pękła klamerka, przyszedł przeprosić, poprosił mnie do tańca. I tak się zaczęło. – wspomina pani Monika Wiśniewska, która pamięta dokładnie dzień ślubu – Pogoda była nie za bardzo, ale bawiliśmy się wspaniale. Cywilny mieliśmy we wrześniu, jechaliśmy konno. Kościelny był 13 listopada, jechaliśmy samochodem do ślubu,. Miałam długą biła sukienkę z koronki i krótki welon. Trochę stresu było, bo nie wiadomo jaka ta przyszłość będzie. Szczęśliwie się wszystko ułożyło. Raz jest z górki, raz pod górkę. Nie mam stałej recepty na długie pożycie małżeńskie, ale potrzebne jest zrozumienie, nie należy się kłócić , a rozmawiać ze sobą, pomagać sobie w trudnych chwilach. Należy umieć przebaczać.
Tego się nie zapomni – dodaje pan Józef, który nie ukrywa wzruszenia, gdy wraca pamięcią do dniu ślubu.
Chyba każdy liczy na coś dobrego – mówi z kolei Jadwiga Olejnik, która swojego męża poznała w miejscowym parku. I chociaż był tylko o dwa lata starszy, wcześniej nie znali się i nic o sobie nie wiedzieli – Poznaliśmy się w naszym starym parku. Praktycznie go nie znałam. Nasz wspólny znajomy nas przedstawił sobie. W dzień ślubu padało, taki jesienny. Cieszymy się, że dotrwaliśmy. A jak dotrwać? Nic odkrywczego nie wymyślę. Wypełniać nakazy z przysięgi małżeńskiej, w zdrowiu i chorobie. To trudne, gdy dopadną problemy, choroba. Czasem bywa różnie.
Ciche dni też bywają, ale to trzeba po prostu przeprosić (śmiech), żona przebaczy. – dodaje z uśmiechem Władysław Olejnik, mąż pani Jadwigi.
Szanowni państwo, 50 lat temu na ślubnym kobiercu z ufnością przyrzekaliście sobie dzielić los na dobre i na złe. Po 50 latach można powiedzieć, że spełniło się to, co sobie przyrzekaliście. Musimy się uczyć od was, jak dokonać tego dzieła, jak w zgodzie, szczęściu i miłości przeżyć razem 50 lat – mówił wójt gminy Skomlin Grzegorz Maras. – Życzę, abyście dalej pielęgnowali tę miłość na następne lata i pełni radości i spełnienia realizowali swoje ukryte marzenia.
Różnie w życiu bywa, wy potrafiliście te wzloty i upadki, swoje ambicje jakoś pogodzić. Gratuluję państwu! Życzę zdrowia, wielkiej radości z tego, że możecie być razem i przede wszystkim, żebyście byli szczęśliwi. – tymi słowami do jubilatów zwrócił się Marek Kieler, starosta powiatu wieluńskiego.
Drodzy jubilaci, dla mnie koleżanki i koledzy, bo razem się wychowywaliśmy. W 1971 roku było 16 ślubów, w roku kolejnym już 19. Razem 35. – wyliczał Jarosław Żółtaszek, przewodniczący gminy Skomlin. Jak zaznaczył, z różnych przyczyn dziś na uroczystości stawiło się tylko 8 par – Chciałem wam pogratulować za te wspólne 50 lat, to ogromny fragment życia. Trzeba uporu, wzajemnego szacunku i zrozumienia, aby te 50 lat przetrwać. Życzę, by kolejne lata płynęły życzliwością.
Miło mi tu być z wami, patrzeć jak te twarze są uśmiechnięte, pewnie tak było też 50 lat temu. Moje serce się raduje, gdy widzę ludzi z takim bagażem życiowym. Razem z żoną mamy takie marzenie, żeby być razem po tylu latach. Tego nam w życiu potrzeba, by mieć koło siebie osobę, która nas rozumie. Wspólna miłość, którą sobie okazujecie na pewno pozwala przetrwać wszystko. – dodał Łukasz Dybka, radny Rad Powiatu Wieluńskiego, który mieszka w Skomlinie.
Złote Gody zorganizowano w Zajeździe Camelot.