Prawie czterysta osób przez ostatnie trzy lata było pacjentami Poradni Medycyny Paliatywnej i Hospicjum Domowego SP ZOZ w Wieluniu. W ich intencji odbyła się msza święta w kościele św. Mikołaja w Wieluniu (u panien). To zawsze bardzo wzruszające wydarzenie, bo osoby, które na nią przychodzą, nie tylko uczestniczą we mszy świętej, ale również spotykają się, rozmawiają i wzajemnie pocieszają po stracie najbliższych.
Od wielu lat tradycyjnie spotykamy się na tej szczególnej mszy świętej poświęconej pamięci pacjentów opieki paliatywnej w Wieluniu, tym którzy odeszli w ostatnim czasie. Spotykamy się na mszy, której towarzyszy motto „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Patrzę na znajome twarze, które kojarzę z wieloma trudnymi spotkaniami i rozmowami, zarówno w poradni jak i w waszych domach. Gdy kilkanaście miesięcy lub tygodni wcześniej wasi najbliżsi otrzymali skierowanie do opieki paliatywnej, byliście pełni obaw, często niepogodzeni z szybkim postępem choroby nowotworowej, mnóstwem pytań, na które trudno było znaleźć odpowiedź. Czy już nic nie można zrobić, czy tylko paliatywna i hospicjum? A potem opowiadaliście o walce jaką wspólnie z chorym toczyliście idąc przez jej kolejne etapy, aż do spotkania z nami. To często w naszej poradni, w chorym i jego bliskich, dostrzegaliśmy przerażonych ludzi złamanych ciężką chorobą, bólem, lękiem i obawami o każdy kolejny dzień. Nie mogliśmy dać pełnego wyzdrowienia, ale staraliśmy się wam dawać wsparcie i uczyliśmy jak walczyć z trudnymi objawami choroby, a często staraliśmy się przygotować was na odejście bliskiej wam osoby. Ostatnie kilka lat było szczególnie trudne również z powodu pandemii, która wielokrotnie ograniczała nasze kontakty i jeszcze bardziej zaburzała proces leczenia. Ciężko jest żegnać kogoś, kto mógłby być z nami, gdy kończy się życie długie, pełne cennych doświadczeń i wspomnień, a czasem .…..bardzo krótkie, gdyż wielu naszych podopiecznych to ludzie bardzo młodzi, których choroba zabierała spośród ich najbliższych – mówiła podczas swojego wystąpienia po mszy świętej lek. med. Danuta Włodarczyk-Stempień. – W tych trudnych momentach wielokrotnie spotykaliśmy się z wyrazami uznania dla naszej pracy, sympatii i bliskości jaka tworzyła w czasie wspólnej opieki nad chorym. Dziś w swoim imieniu, a także Piotra Czyża, pań pielęgniarek: Beaty, Teresy, Małgorzaty, Iwony i Haliny, w imieniu pani psycholog Agnieszki, rehabilitanta Mateusza oraz naszego kierowcy pana Mieczysława, chcemy podziękować rodzinom naszym pacjentów, którzy byli z nimi w czasie dramatycznej diagnozy, a także walki z bólem. To obecność kochających osób i znajomego otoczenia dawała naszym chorym największą ulgę w cierpieniu, często zmniejszała lęk w ostatnich tygodniach i dniach życia.To były trudne dni walki o godne życie, ale i o godną śmierć. To dni wymagające głębokiej dojrzałości decyzji zarówno dla chorych, jak i dla ich bliskich. Dziękujemy za wasze zaangażowanie i wysiłek włożony w opiekę nad naszymi pacjentami. Wyrazy podziękowania za uczestnictwo w tej niezwykłej mszy św. kieruje również do dyrektor SPZOZ w Wieluniu pani Anny Freus i naczelnej pielęgniarki, Moniki Jaworskiej. Niech dzisiejsza msza święta będzie wyrazem pamięci o tych, którzy odeszli, a także szacunku dla ich rodzin i osób im bliskim. Wyrazy szczególnego podziękowania dla kapłanów odprawiających dzisiejszą mszę świętą i dla sióstr zakonnych za piękną muzyczną oprawę oraz za słowa „Jestem tutaj i modlę się za Ciebie „ , którymi zapraszają nas do codziennej modlitwy.
Kończę przesłaniem „Ci, którzy na zawsze pozostaną w sercach i w pamięci naszej……. nie umierają nigdy”.
Anna Ostrycharz-Nawrocka straciła kochanego dziadka. W rozmowie z nami podkreśla, jak cennym wsparciem w chorobie najbliższej osoby jest opieka paliatywna:
My jesteśmy bardzo wdzięczni za nieocenioną pomoc hospicjum domowego. Lekarze i pielęgniarki w nim pracujący są nieocenieni. W ostatnich chwilach mogliśmy liczyć na ich pomoc na najwyższym poziomie. Chora osoba może czuć komfort psychiczny bycia w domu z rodziną. Nie bójmy się tego słowa – opieka paliatywna i hospicjum domowe, pracują tam nieocenione osoby chcące nieść pomoc.
Mąż Danuty Skorupy zmarł pół roku temu, przegrywając z ciężką chorobą:
Jedynym wsparciem, jakie otrzymałam w tym trudnym dla mnie czasie, była opieka paliatywna i serdeczne podejście całego personelu. W każdej chwili mogłam się zwrócić o pomoc i poradę, które zawsze otrzymałam – mówi ze łzami w oczach pani Danuta.
W czasie spotkań w domach, w opiece paliatywnej zżyliśmy się bardzo – podkreśla lekarz Danuta Włodarczyk-Stempień z Poradni Medycyny Paliatywnej i Hospicjum Domowego SP ZOZ w Wieluniu. – Dzisiaj czujemy, jakbyśmy byli na rodzinnej, wielkiej mszy. To nas wyróżnia wśród innych dziedzin służby zdrowia. Mamy zupełnie inne spojrzenie na to, czym się zajmujemy. W ostatnich dniach życia człowiek musi wielu przemyśleń dokonać i również zweryfikować swoją postawę. Ale tak naprawdę powoduje to bardzo duże zbliżenie, bardzo duże spojrzenie na to, jak zająć się człowiekiem, któremu nie można pomóc wyzdrowieć. Trzeba mu pomóc godnie żyć i godnie odejść. Trzeba rodzinę tak umieć wspierać, aby ona czuła, że nie zostaje sama w tym trudnym czasie.
Jeżeli ktoś jest w takiej sytuacji sam , rodzina lub znajomy niech nie boi się przyjść do nas. Zawsze postaramy się pomoc lub chociaż porozmawiać i udzielić wsparcia – dodaje Danuta Włodarczyk-Stempień.
Msze święte za pacjentów były organizowane zawsze co roku. W tym roku odbyła się po trzech latach przerwy spowodowanych pandemią.