To wirus ptasiej grypy doprowadził do śmierci kotów w kilku polskich miejscowościach m.in. w Gdyni, Gdańsku, Nowym Dworze Mazowieckim, Bydgoszczy i Wrocławiu. Stwierdzono go również u zwierząt typowo domowych, które nie wychodziły na dwór.
Koty wychodzące mogą upolować dzikie ptactwo w okresie inkubacji choroby, o tyle koty domowe – tu podejrzewa się drogę pośrednią – możliwość przyniesienia wirusa na obuwiu czy wchodzi w grę karmienie surowym mięsem drobiowym. To tez w tych wywiadach epidemiologicznych się pojawia. Co możemy zrobić? Przede wszystkim musimy być wyczuleni na objawy chorobowe, jeżeli by się pojawiły. Tam, gdzie można ograniczyć wypuszczanie kotów na zewnątrz, zasadne byłoby podjęcie takich działań, zabezpieczenie obuwia, w którym wychodzimy na zewnątrz, żeby koty nie miały do niego dostępu. Ograniczenie karmienia surowym mięsem i wyczulenie na te objawy chorobowe: duszność, takie otępienie, podwyższona temperatura, ataki padaczkowe, duszność połączona z intensywną pracą tłoczni brzusznej. Jeśli chodzi o nasz teren, nie mamy takich zgłoszeń, co nie znaczy też, że taka sytuacja nie może wystąpić.
– mówi nam Grzegorz Łuczak, Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Fot. Freepik.com/obraz autorstwa: vecstock