„Wieluń 1 IX 1939 wskrzeszanie pamięci” – to tytuł nowej książki profesora Tadeusza Olejnika. Jej promocja odbyła się w Muzeum Ziemi Wieluńskiej.
Któż by inny jak nie mocarz pióra, który zgłębiał historię nie tylko Wielunia, ale regionu, województwa łódzkiego. Publikacja habilitacyjna to Straż pożarna w Królestwie Polskim. Pan profesor jest takim – jak pan burmistrz kiedyś powiedział – wieluńskim Janem Długoszem. Spotykamy się w kolejną rocznicę bombardowania Wielunia. Te wątki będzie rozwijał pan profesor. – mówił Jan Książek, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej.
Pracę i zaangażowanie profesora Olejnika w dbanie o przeszłość historyczną regionu podkreślił też burmistrz Paweł Okrasa:
Muszę powiedzieć, że kiedy pan profesor poprosił mnie, spotkaliśmy się, aby omówić kolejną publikację, poprosił mnie, abym napisał słowo wstępne, poczułem niesamowity ciężar na sobie. Pisać coś przy panu profesorze to tak jak grać koncert z Mozartem. Do tego nie da się podejść w sposób beztroski i amatorski. Miałem szczęście, że pan profesor udostępnił mi fragmenty publikacji. Profesor benedyktyńską pracą odkrywał coraz więcej dokumentów i faktów związanych z tragedią miasta z 1 września 1939 roku. Gdyby nie pana publikacje, pański udział w tym wszystkim, pewnie ani IPN by tego nie ogłosił, że tu się rozegrała wielka tragedia ani Senat w 2004 roku nie przyjąłby uchwały, w której potępił te działania. Tego by nie było. Pan profesor zbudował mur pamięci. Ta publikacja to cegła w tym murze.
Jest to dla mnie wzruszające spotkanie. Dziękuję wszystkim, którzy zaszczycili mnie swoją obecnością. – mówił wdzięczny Tadeusz Olejnik. Dalej profesor wyjaśnił dlaczego właściwie tak potoczyło się jego życie, które w dużej mierze poświęcił na pielęgnowanie przeszłości historycznej regionu wieluńskiego i samego Wielunia. – Każdy człowiek ma w życiu jakieś plany. Jeśli ja się podjąłem tej pracy, którą w swoim życiu, bo zbliżam się do 90-tki, to starałem się to robić z wielu powodów. Jeżeli poświęciłem swój czas dokumentowaniu największej w dziejach naszego miasta, a tą tragedią było barbarzyńskie bombardowanie bezbronnego miasta Wielunia. Czyniłem to z takich powodów, że ja jestem dzieckiem wojny. Jestem dzieckiem, które na skutek tej wojny utraciło swoje dzieciństwo. Dzieckiem, które poznało ciężką łapę niemieckiego żandarma, który katował mnie 8-letnie dziecko. Jestem dzieckiem ojca, który w 1939 roku walczył w obronie naszej ojczyzny. Jestem dzieckiem, które zostało wyrzucone jak nieopierzone pisklę z gniazda w obce środowisko, skazane na biologiczną zagładę tak jak nasz naród. Kiedy wróciłem z tułaczki wojennej na swoją ojcowiznę, do swojego kraju, który śnił mi się po nocach, postanowiłem już w szkole podstawowej z inspiracji m.in. Kierownika szkoły, pana Juszczaka, zainteresować się rodzinną wsią Okalewem, a potem szerzej – ziemią wieluńską. Kiedy w 1955 roku ukończyłem liceum pedagogiczne, napisałem podanie do Bieruta, żeby mnie zwolnił z nakazu pracy, bowiem kończąc liceum pedagogiczne, byliśmy zobowiązani do podjęcia pracy. Trzeba było pracować 7 lat. W tym podaniu napisałem, że chcę w swoim życiu dokonać dwóch rzeczy. Doprowadzić do reaktywowania Muzeum Ziemi Wieluńskiej, które będzie skarbnicą przeszłości tego miasta. Druga rzecz – że chcę napisać monografię Wielunia związaną z wybuchem wojny. Odpowiedzi nie otrzymałem(…).
Profesor mówił o działaniach, które miały sprawić, że do świadomości ludzi w naszym kraju, jak i poza nim, dotrze informacja o wojennej historii Wielunia – bezbronnego miasta zaatakowanego rankiem 1 września 1939 rok. Przypomniał szereg przedsięwzięć, w tym wystawę „Wieluń oskarża” czy konferencje naukowe zorganizowane w Wieluniu oraz przyjazd prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego. Ja mam dyplom starego pierdoły, mógłbym gadać jeszcze długo. – mówił żartobliwie profesor, który starał się wspomnieć tych, którzy przez wiele lat wspierali go w działaniach.
Dziękujemy za wszystkie słowa, za pracę, jaką pan wkłada we wszystkie publikacje (…). – mówił dyrektor Książek.
Posłuchaj fragmentu spotkania: