To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Strojcu, ale nie ostatnie. Jak zapewniają organizatorzy, kolejna edycja już pod koniec wakacji lub we wrześniu. Mowa o Strojeckiej Giełdzie Staroci, którą w minioną niedzielę zorganizowano w Sołeckim Centrum Rekreacji i Sportu. Swoje skarby oferowało dziewięciu wystawców.
Jestem pasjonatem giełd staroci – mówi Włodzimierz Stochniałek, sołtys Strojca. – Od kilku lat jeżdżę na bytomską giełdę. Stąd się wziął pomysł, by mieć coś podobnego blisko siebie. Do Bytomia mam sto kilometrów, a tutaj tylko kilometr. (…) Mamy dziś dziewięciu wystawców. Trochę się tego obawiałem, czy ci wystawcy będą, a teraz czekamy na osoby, które będą zainteresowane kupnem lub obejrzeniem tego wszystkiego. Jak na pierwszy raz to jestem bardzo zadowolony.
To było nasze marzenie wspólne właściwie od początku, kiedy zaczęliśmy z Włodkiem współpracować – dodaje Joanna Widera, opiekunka Strojeckiego Oczka Wodnego i Sołeckiego Centrum Rekreacji i Sportu. – Fajne wydarzenie. Nowe rzeczy są fajne, ale stare też. Nie miałam jeszcze czasu, by wszystko zobaczyć, ale widziałam, co wystawcy mają, i to taki powrót do dzieciństwa.
A co można było zobaczyć i kupić? Stare lampy, sprzęt audio z minionych epok, stare maszyny do pisania, zegary, ubrania, porcelanę, ozdoby rzeźbione, obrazy, medale, książki, płyty CD i winylowe, sportowe gazety z lat 90., małe AGD z czasów niedawnych, ale także tych z okresu PRL-u, akcesoria kowbojskie i prawdziwy meksykański rewolwer oraz wiele innych artykułów. Właściwie prościej byłoby napisać, czego tu nie było.
Z każdej kategorii. Co było możliwe do zabrania, to mamy. Mąż jeszcze dowiózł jakiś towar – mówi Elżbieta Sobańtka ze Strojca w chwili, gdy wspomniany mąż przyniósł pokaźnych rozmiarów cygaro okolicznościowe. – W Strojcu wystawiamy się pierwszy raz, bo to w ogóle pierwszy raz tutaj. Ale jeździmy do Opola i do Częstochowy na takie starocie. Ale tam trudniej coś sprzedać. Jest tego bardzo dużo, bardzo dużo osób się wystawia, a wjazd kosztuje.
Od znajomego odkupiłem to, co wystawiam – informuje Czesław z Kowali, prezentując prawie stuletni zegarek kopertowy na łańcuszku i akcesoria kowbojskie: kamizelkę z gwiazdą szeryfa, meksykański pas z oryginalnym rewolwerem czy ostrogami. – Wszystko jest oryginalne. Te rzeczy są typowo amerykańskie i meksykańskie. Zjechały Stany i Kanadę. Tam są drogie. Tańsze są w Meksyku.
Przyjechałem tutaj może nie tyle, by coś kupić czy sprzedać, ale żeby się coś działo. Ja to popieram obiema rękami. Bywam na takich giełdach. Dla mnie to obcowanie z historią. Patrzenie na te stare przedmioty to niemalże jak dotykanie sacrum, więc co miałem, spakowałem i przywiozłem – mówi Krzysztof Pietrzyński, który na giełdę przytaszczył dwie walizy towaru. – Na pewno każdy z nas ma w domu jakieś przedmioty, które pokrywa kurz lub patyna, trzyma to gdzieś na strychu czy w szopach i jest to niepotrzebne, a jak się okazuje może to sprawić innym przyjemność, powiększyć jakoś jego kolekcję. Także takie targi staroci są super. I choć nie jestem organizatorem to zapraszam słuchaczy Radia Ziemi Wieluńskiej na przyszłą edycję.
A ta planowana jest już na sierpień lub początek września. Oczywiście przed kolejną edycją Strojeckiej Giełdy Staroci damy znać odpowiednio wcześniej, by zarezerwować sobie termin.
Posłuchaj relacji: