To nie był mecz dla ludzi o słabych nerwach. W 5. kolejce grupy C I ligi piłkarze ręczni MKS-u Wieluń pokonali u siebie 28:27 Podlasie Nowe Piekuty. Decydująca o zwycięstwie bramka padła równo z końcową syreną.
Pojedynek lepiej zaczęli wielunianie, którzy prowadzili 2:0. Pierwsza bramka dla gości padła w 6. minucie, ale po kolejnych 6 minutach było 6:4 dla Podlasia. Do końca pierwszej połowy oba zespoły były jeszcze „na plusie”, a na przerwę schodziły przy wyniku remisowym 13:13.
Na początku drugiej odsłony zrobiło się 15:14 dla emkaesiaków, jednak pięć kolejnych trafień zanotowali przyjezdni, którzy wyszli na prowadzenie 19:15. Skuteczna obrona wielunian sprawiła, że kilka razy udało się skontrować i dojść na dwie bramki. W 54. minucie tablica pokazywała wynik 27:23 dla zespołu z Nowych Piekut. MKS doprowadził jednak do wyrównania. Przy stanie 27:27 piłka była w rękach graczy gości. Nie zamienili oni jednak akcji na bramkę, a na siedem sekund przed końcem gospodarze poprosili o czas. Rozrysowaną akcję udało się rozegrać zgodnie z planem, a w ostatniej sekundzie trafił Damian Mikulski, który został wybrany najlepszym zawodnikiem wieluńskiej drużyny.
Chłodna głowa. Ja też nie stresowałem się tym, że mamy kilka sekund do końca. Po prostu zrobiliśmy to, co sobie założyliśmy na czasie. Udało się to wykonać, zdobyliśmy bramkę i wygraliśmy. Przeciwnicy dobrze się prezentowali. Nie spodziewaliśmy się, że zagrają aż tak dobrze. Naprawdę pokazali klasę. Był moment naszego kryzysu. Na szczęście go przetrwaliśmy. Konsekwentnie graliśmy to, co mieliśmy grać. To na pewno nie jest wszystko, na co mnie stać. Bardzo się cieszę, że udało się wygrać i zagrałem takie dobre spotkanie. Ale warto też podkreślić, że cała drużyna pracowała. Nie tylko ja rzucałem bramki. Dobrze graliśmy w obronie i to wszystko razem się złożyło na to, że zwyciężyliśmy – mówił Mikulski.
Po tej kolejce MKS zajmuje 7. miejsce w tabeli. W następnej serii spotkań wyjeżdża do Warszawy, gdzie zagra z dziesiątym AZS-em AWF-em.