Rekord Polski w „najdłuższej linii z monet” chcą ustanowić w Lututowie. To pomysł Rejonowego Banku Spółdzielczego, który w ten sposób finansowo wesprze trzy rodziny. Wszystkie opiekują się dziećmi o dużych potrzebach związanych z rehabilitacją, leczeniem i nie tylko.
W siedzibie banku doszło do spotkania z rodzinami Małych i Pogorzelec (obie prowadzą rodzinne domy dziecka) oraz Barbarą Mogą z synem Tomkiem, cierpiącym na mózgowe porażenie dziecięce.
Katarzyna Lasota-Furmańska (wiceprezes zarządu ds. ryzyka w RBS w Lututowie):
Inicjatywa wyszła od Aleksandry Zając, zajmującej się marketingiem, która wymyśliła akcję układania monet jednozłotowych. Pan prezes jest otwarty na nowe inicjatywy i chętnie ten pomysł przyjął. Uznali jednak, że aby akcja miała sens, to trzeba pomyśleć o celu charytatywnym. Na koniec okazało się, że pomoc jest głównym celem akcji. Ustanawianie rekordu Polski jest tylko narzędziem, żeby zrealizować ten cel charytatywny.
Ewelina Mała (mama zastępcza w rodzinnym domu dziecka w Kaliszu):
Czego potrzebujemy na co dzień? Zrozumienia i wsparcia. To wsparcie jest tak naprawdę potrzebne z różnych stron. Każde z naszych dzieci ma jakiś problem. To nie są dzieci, które mają łatwy start. Mają swoje przejścia, najczęściej jakieś traumy. Większość dzieci cierpi na alkoholowy zespół płodowy. Do tego mózgowe porażenie dziecięce, padaczka, autyzm. Wszystkie te problemy kumulują się w rodzinnych domach dziecka.(…) W naszym domu jest w tej chwili siedmioro dzieci, z czego szóstka jest objęta leczeniem psychiatrycznym, jeden z synów ma porażenie dziecięce.(…) Te problemy generują koszty – dojazdów, jedzenia, wizyt, ponieważ na NFZ możemy czekać, ale dzieci nie mogą. Do tego dochodzą leki. To wsparcie finansowe jest potrzebne.
Andrzej Mały (prowadzący rodzinny dom dziecka, prezes Fundacji Zielony Domek):
W naszym domu mamy dzieci, które dotyka ADHD, więc to w specjalny sposób nakłada konieczność cierpliwości. Chociaż ja powiem, że nie spotkałem wśród osób prowadzących jakąkolwiek formę pieczy zastępczej ludzi, którzy nie mieliby odpowiednich predyspozycji.
Barbara Moga (mama Tomka):
Tomek ma 15 lat. Jest chory na porażenie mózgowe jednostronne. Tomek urodził się zdrowy. W pierwszej dobie zaczął tracić oddech. Okazało się, że jest chory. Od początku jest to walka, żeby był jak najbardziej sprawny. Chodzi do VII klasy. Zaczął chodzić dopiero w wieku 4 lat. W szkole jest lubiany, interesuje się komputerami, jest mistrzem karaoke. W domu jest go pełno.
Elżbieta Pogorzelec (prowadzi rodzinny dom dziecka):
Aktualnie w naszym domu przebywa sześcioro dzieci – od trzymiesięcznej dziewczynki po trzynastolatkę. To było pragnienie serca. Ono w nas kiełkowało, wzrastało. (…) Sześć lat temu zdecydowaliśmy, że to jest ten moment, kiedy idziemy na kurs. (…) Czasami wieczorem padamy, nie mamy już sił, ale budzi się kolejny dzień i nowe siły, wstajemy i trzeba działać.
Krzysztof Pogorzelec (prowadzi rodzinny dom dziecka, razem z żoną opiekują się m.in. 5-letnim Krzysiem, cierpiącym na limfohistiocytoze hemafagocytarną, czyli brak odporności):
Chcieliśmy się po prostu podzielić miłością. Tę miłość dostaliśmy od innych ludzi, od Boga. Postanowiliśmy się nią podzielić. Zawsze patrzyłem na inne dzieci w szpitalu, niektóre nie dostały szansy i odeszły od nas. Cieszyłem się z każdego dnia z Krzysiem, kiedy mogłem wracać z nim do domu. Chcielibyśmy pomagać dzieciom, żeby nie były w szpitalach, żeby nie czekały, żeby miał ja kto przytulać, żeby te dzieci nie były same.
Samo ustanawianie rekordu odbędzie się 20 października na lututowskim stadionie. Układane będą jednozłotówki, a do uznania rekordu wymagany jest minimum 1 km. Każdy może wziąć udział w akcji. O jej szczegółach będziemy jeszcze informować.