Po sukcesie pierwszego „dnia otwartego” w dawnym kościele ewangelickim gmina Wieluń i Muzeum Ziemi Wieluńskiej na prośbę mieszkańców zorganizowały kolejny. Skorzystało z niego wiele osób zaciekawionych lokalną historią (zobacz naszą facebookową rolkę).
W sobotę ponownie można było zajrzeć w zakamarki obiektu, w którym funkcjonowały kościół ewangelicki, a jeszcze wcześniej kościół bernardyński. Ten zakon ściągnęła w XVII wieku do Wielunia Anna Koniecpolska. Po jej śmierci zajmował się nim jej syn Stanisław, późniejszy hetman koronny. O tej postaci mówił uczestnikom spotkania Jan Książek, dyrektor wieluńskiego muzeum:
Stanisław, syn Aleksandra i Anny. Jako bardzo młody człowiek, miał zaledwie 15 lat i już rozpoczynał urzędowanie jako starosta wieluński, czyli przebywał na wieluńskim zamku i zdobywał swoje godności z każdym rokiem. Był bardzo mężny, waleczny, świetnie wysportowany, świetnie władał bronią, zaciągał się na wojny, bronił Rzeczpospolitej, jak to wtedy przystało na szlachtę tamtej doby. Walczył i ze Szwedami, z Turkami, Tatarami i z Rosjanami. Ożenił się z córką innego hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Podczas bitwy pod Cecorą w 1620 roku ginie hetman Żółkiewski, a Koniecpolski jest przetrzymywany w Stambule. Stale poszerza kontakty i majątek, to najwybitniejsze dziecko Aleksandra i Anny. Jako ciekawostkę dopowiem, że pałac w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie urzęduje prezydent, był wzniesiony przez Stanisława Koniecpolskiego. O nim też musimy pamiętać i chcemy również w tej przestrzeni opowiadać i o jego rodzice, również o kolejnych posiadaczach tego obiektu, czyli wieluńskich ewangelikach.
Jak się okazuje wiedza na temat tego, że były starosta wieluński żyjący w XVII wieku zlecił wybudowanie swojej warszawskiej rezydencji, która dziś pełni funkcję Pałacu Prezydenckiego, nie jest powszechnie znana wśród mieszkańców.
To ta część historii, która była mi zupełnie nieznana. Bardzo się cieszę, że się o tym dowiedziałam. Jestem zachwycona kościołem w środku, to bardzo urokliwe miejsce. To, że podłoga była tak nisko, bardzo mnie zaskoczyło. – mówi nam mieszkanka Wielunia pani Monika, która na zwiedzanie kościoła zabrała mamę i syna. – Lubię takie ciekawostki o moim mieście. Zawsze jak byłam w świecie gdzieś to wplatałam opowieści o Wieluniu. Cieszę się, że mieszkam w Wieluniu. Jestem zachwycona wykładem dyrektora Muzeum Ziemi Wieluńskiej, dowiedziałam się wielu ciekawostek. Na lekcjach historii za moich czasów było dużo fajnych rzeczy, ale teraz jest jeszcze dużo więcej.
Nie mogłam się doczekać tej soboty, kiedy będzie mogła wejść i posłuchać o historii serca Wielunia. – dodaje pani Anna, również zaskoczona historią o warszawskim pałacu wieluńskiego starosty – Nie miałam o tym pojęcia. Jestem rodowitą wielunianką, bywałam często w kościele sióstr bernardynek. Trochę się historią interesowałam, ten obraz Anny Koniecpolskiej, fundatorki kościoła towarzyszył mi od dziecka, ale tej wiedzy nie miałam.
Podczas „dnia otwartego” wśród dorosłych dało się zauważyć również dzieci i młodzież. Dla nich to nietypowa lekcja lokalnej historii, która też jest ciekawa i ma jeszcze wiele do odkrycia.
Nie wiedziałem, szczerze to zdziwiłem się, nawet by mi to nie przyszło do głowy. To bardzo ciekawe, że osoba z innego województwa ufundowała pałac prezydencki. – mówi nam 10-letni Mateusz Pabianiak ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Wieluniu nie ukrywał, że wizyta w obiekcie objętym badaniami archeologicznymi to dla niego ciekawa sprawa – Jestem pierwszy raz w tym miejscu. Bardzo ciekawe są te wykopaliska. Odkryto tam niemiecką „dobudówkę”. Robi to wrażenie, jak pierwszy raz zobaczyłem, to myślałem, że to jakieś tunele albo piwnica. Jak pan wytłumaczył, to się wszystko wyjaśniło.
Warto przypomnieć, że jeszcze wcześniej w tym miejscu funkcjonował klasztor sióstr bernardynek. Być może uda się natrafić na kryptę, w której pochowano jego fundatorkę, Annę Koniecpolską. Jest też pomysł za wygospodarowanie dodatkowej przestrzeni poniżej poziomu dzisiejszej podłogi.
Jesteśmy sami ciekawi, gdzie są krypty grobowe. O tym często mówią siostry bernardynki, bo nie mogą się doczekać, kiedy odnajdziemy prochy Anny Koniecpolskiej, jak to siostry określają dobrodziejki. Gdyby nie rodzina Koniecpolskich nie byłoby klasztoru. Potrzeba było wielkich pieniędzy i zaangażowania. Pytanie, gdzie są te krypty, skoro posadzkę mamy na głębokości prawie 2,5 metrów pod nami, to te krypty muszą być jeszcze głębiej. Moim marzeniem jest, aby ten kościół był ocalony, aby był dla kolejnych pokoleń oddany, abyśmy mogli przebywać w pięknej przestrzeni. Jeśli budowla będzie poddana konserwacji i zaadaptowana na obiekt muzealny to będzie kolejnym elementem promocji Wielunia, który ma niezwykłą historię, królewską, ale też tragiczną. I o tym trzeba opowiadać. Jeśli uda nam się pozyskać pieniądze i konserwator zezwoli, to pod podłogą zrobimy niższy poziom i tam pokażemy wszystko to, co znajdziemy podczas badań i to co już mamy, szczególnie ze zbombardowanego kościoła farnego. – mówił Jan Książek, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej. Jak zaznaczył, muzeum dysponuje m.in. kamieniami oraz tablicami epitafijnymi. W kilku słowach podziękował też władzom miasta za zakupienie tego obiektu i troskę o jego los. To jest naszym obowiązkiem, aby ratować ten zabytek – podkreślał.
Podczas „dnia otwartego” do mieszkańców zwróciła się też wiceburmistrz Wielunia Joanna Skotnicka-Fiuk:
Jestem zafascynowana tym, co tutaj się dzieje. Chciałam podziękować panu dyrektorowi i pracownikom za zaangażowanie. Dzięki panu dyrektorowi i pracownikom pozyskaliśmy 500 tys. zł na prace w podziemiach. Były też środki na przygotowanie dokumentacji od marszałka województwa łódzkiego. Cieszę się, że widzę tutaj tyle młodych osób. Historia to tożsamość i wspólnota, dlatego jest to tak ważne.
Posłuchaj relacji:
Warto przypomnieć, że temat krypt i ewentualnego odnalezienia szczątków Anny Koniecpolskiej poruszyliśmy też pod koniec zeszłego roku w rozmowie z dyrektorem muzeum Janem Książkiem (znajdziecie ją w całości tutaj):
Obiekt, zarówno plebania i kościół, należy do gminy Wieluń od grudnia 2022 roku. Za milion zł kupiła go od parafii ewangelickiej. Jego zarządcą będzie wieluńskie muzeum, które z nim sąsiaduje, a mieści się przecież w budynku dawnego klasztoru pobernardyńskiego. W obiekcie, który będzie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych docelowo będą się też mogły odbywać wydarzenia z udziałem licznej publiczności. Jak wiemy zdarza się, że w muzeum trzeba ustawiać dodatkowe krzesła w bocznej sali i na korytarzu. Tutaj do wykorzystania jest też duży ogród. W cieniu pięknych kasztanowców będą się mogły odbywać koncerty, jak ten z sierpnia ubiegłego roku (zobacz: Za nami koncert plenerowy „Vocalissimo! Operowe portrety”).
Jak usłyszeliśmy, w planach jest też upamiętnienie w tym miejscu zarówno ewangelików, jak i sióstr bernardynek. Należy wspomnieć o zasłużonym proboszczu parafii ewangelickiej w Wieluniu. Ksiądz Henryk Wendt był wielkim patriotą, co udowodnił podczas okupacji niemieckiej swoim niezłomnym charakterem. Spoczywa na wieluńskim cmentarzu ewangelickim, a jego córka Elżbieta, która brała udział w powstaniu warszawskim i zginęła w wieku 18-lat, ma na tej nekropolii symboliczny grób. Wieluńskie muzeum dysponuje biurkiem należącym w przeszłości do pastora i zamierza je w tej przestrzeni wyeksponować. Wendt zmarł w Wieluniu w 1970 roku. Miał 84 lata.
Rok temu powstało słuchowisko „Kto jest dobrym Polakiem – historia pastora Henryka Wendta” według scenariusza wielunianina Krzysztofa Dudka, w reżyserii Marcina Żychlińskiego. Możecie go posłuchać tutaj.