Tik, tak, tik, tak. Czas płynie nieubłaganie i jest go coraz mniej. Pozostał niespełna miesiąc do premiery Zegarmistrza, nowego spektaklu, nad którym pracuje Twój Teatr. Teatr Dorosłych w Praszce.
To chyba najdłużej przygotowana sztuka przez aktorów z Praszki. Ostatnia inscenizacja wystawiona w Domu Kultury w Praszce, Złodziejka, swoją premierę miała prawie rok temu. Próby do Zegarmistrza wówczas były już w toku, a po raz pierwszy ten wyjątkowy spektakl miał zaistnieć na scenie wiosną 2020. Plany pokrzyżował jednak koronawirus.
Dlaczego Zegarmistrz jest wyjątkowy?
Po pierwsze – wspomniany czas. Po drugie, będzie miał aż trzy oficjalne premiery (jakkolwiek dziwnie to brzmi, bo przecież premiera zawsze jest tylko jedna, ale COVID-19 sprawił, że dziś na wiele rzeczy można spoglądać wielotorowo i dopisywać nowe definicje – dop. red.), a po trzecie, będzie pierwszą premierą dla dorosłej publiczności, w której znaczącą rolę odegra autorska muzyka i śpiew aktorów. Zaznaczenie, iż chodzi o dorosłą publiczność ma sens, bo w historii Twojego Teatru. Teatru Dorosłych w Praszce była już jedna sztuka, podczas której aktorzy popisywali się umiejętnościami wokalnymi – był to jednak spektakl dla dzieci Muzykanci z Bremy.
„Trzy premiery”
– Wszyscy wiemy, że dzisiaj ciężko cokolwiek planować – mówi Jacek Pac, dyrektor M-GOKiS w Praszce, aktor Twojego Teatru. – Nawiązuje to choćby do samej sztuki, w której poruszamy temat czasu. Faktycznie zaplanowaliśmy trzy dni – 20, 21 i 24 października – jako dni premier, bo tak próbujemy sprostać obecnej sytuacji i wymogom związanym z bezpieczeństwem przede wszystkim widza, który chce przyjść i zobaczyć sztukę. A doskonale wiemy, że większość naszych przedstawień gromadziły w dniu premiery blisko czterystuosobową publiczność. Dom Kultury pękał wówczas w szwach i to dosłownie, ponieważ w normalnych warunkach jesteśmy w stanie zgromadzić maksymalnie trzysta osób na stojąco. Ale wszelkie dostawki, krzesełka jakie były możliwe, zawsze były ustawiane, a publiczność i tak często stała. (…) Ogromny szacunek zatem do naszej widowni, a musimy się pochwalić, że Twój Teatr. Teatr Dorosłych z Praszki, jak istnieje już blisko dziesięć lat (historia w pigułce tutaj – dop. red.), zgromadził „swoją” publiczność i mamy „swoich” fanów.
Reżim sanitarny zdeterminował rozbicie premiery na trzy odsłony, na które jednorazowo będzie mogło przyjść maksymalnie pięćdziesiąt osób. Bezpłatne wejściówki rozeszły się jak przysłowiowe świeże bułeczki. W ciągu kilkudziesięciu godzin, z przygotowanych 150, pozostały jedynie dwie. W chwili obecnej pewnie i one zostały już odebrane.
Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć…
– Prób było sporo, a i tak czegoś jeszcze nam brakuje – przyznają sami aktorzy, którzy coraz częściej zerkają na kalendarz. Tik, tak, tik, tak. 21 października coraz bliżej, a pomyłki na scenie jak były, tak są nadal. Po blisko stu próbach w miniony poniedziałek zespół w prawie całym składzie spotkał się, by odegrać poszczególne sceny i zmierzyć czas całego spektaklu. Według moich obliczeń, po uwzględnieniu nieuniknionych przerw w próbach, wyszło ponad półtorej godziny. Może nieco więcej. To kolejny element stanowiący o wyjątkowości Zegarmistrza, bo dotychczasowe spektakle, z małymi wyjątkami, były co najmniej o pół godziny krótsze.
– Stres jest. Już sam termin, gdy tylko się dowiedzieliśmy, to już się skóra na karku zmarszczyła – mówi Anna Bartosiak, która w spektaklu wciela się w tajemniczą bagnicę. – No, ale zrobimy wszystko by było jak najlepiej. (…) Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć – dodaje zaznaczając, że ma to o tyle znaczenie, że mimo iż zespół się zna i aktorzy spędzają ze sobą sporo czasu, to jednak ruch sceniczny, pominięte czasami kwestie, dyspozycja dnia czy inne czynniki sprawiają, że każda próba jest inna i wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Jedynym więc wyjściem jest próbowanie do znudzenia. Do znudzenia dla aktorów, ale z pożytkiem dla widowni.
Tym bardziej, że w sztuce niebagatelną rolę pełni muzyka i śpiew.
– Faktycznie bardzo dużo czasu jest tutaj poświęcone muzyce i prawie większość głównych ról ma swoją piosenkę. Co niektórzy nawet dwie. Powiem szczerze, że jest to wyzwanie dla nas – zaznacza Łukasz Bilski, wcielający się w postać charyzmatycznego, wybuchowego, ale mimo wszystko sympatycznego bogacza.
Sztuka jest wesoła. To komedia. I jak każda komedia ma to, co w charakterystyce gatunku jest nieodzowne – morał.
– Myślę, że przesłanie na dzień dzisiejszy jest bardzo aktualne – mówi Waldemar Bartkowski, sceniczny Sławko. – Sam się zastanawiam jaki będzie odbiór.
– W dniu premiery się okaże, co umie zegarmistrz, czego nie umie Bagnica, a czego chciałby bogacz – zaznacza na koniec Łukasz Bilski.
Pozostaje cierpliwie poczekać, bo jak śpiewa w spektaklu Andrzej Garguła (Sambor, lokaj bogacza): czas się spieszy, cyk, cyk, cyk… więc to już za chwilę.
Posłuchaj relacji z jednej z prób:
Warto zaznaczyć, że w sztuce wykorzystana zostanie autorska muzyka skomponowana specjalnie na potrzeby spektaklu przez Szymona Binka, który wraz z żoną, Lidią, przygotował zespół do scenicznego śpiewu.
Realizacją nagrań, oprawą muzyczną i obsługą światła zajął się Maciej Śliwiński. Za reżyserię i scenografię odpowiada Barbara Adamska.
Scenariusz i teksty piosenek są autorstwa Iwonny Buczkowskiej, która pojawi się na jednej z premierowych odsłon Zegarmistrza.