Cztery zamiast sześciu klas w I LO im. Tadeusza Kościuszki w Wieluniu. Rodzice są zrozpaczeni i oburzeni. Dzisiaj spotkali się w szkole, aby wyrazić swoje niezadowolenie i zdziwienie zaistniałą sytuacją, bo zarówno kadra, jak i warunki w szkole pozwalają na otwarcie kolejnej klasy.
Było zezwolenie od starosty na utworzenie sześciu klas i byliśmy tego pewni. Jeszcze do przedwczoraj było wiadomo, że będzie sześć klas, wczoraj się okazało, że jednak niestety mamy tylko cztery klasy. Dzieci z dużymi wynikami nie dostały się do naszej szkoły. Miały być utworzone dwie klasy coachingowe, niestety mamy tylko jedną, dwie biol.-chem. i mat.-fiz. Rodzice się zbierają, jesteśmy zrozpaczeni, dzieci nie dostały się do szkoły, do której chciały, mimo że mają 140, 130 czy 125 punktów, a limit był od 90, więc każdy, kto przeliczył sobie punkty wcześniej, wiedział, że dziecko dostanie się do szkoły.
Jesteśmy zrozpaczeni, jak rodzice, tak i dzieci. Niektóre dzieci zostały odrzucone do wszystkich szkół, bo jak tylko złożyły tutaj swoje papiery do liceum, okazało się w momencie, że nie trafiają praktycznie do żadnej szkoły, a jak trafią, to do takiej szkoły, której na pewno by nie wybrali. Jesteśmy zrozpaczeni, chcemy coś w tym kierunku zrobić, zobaczymy, co będzie dalej. Mój syn siedzi w domu i płacze, przyjechał do tej szkoły z myślą, że się dostanie, był pewien, bo nawet takie założenie było nauczycieli, że będą te klasy, a tu się nagle okazuje, że do szkoły się nie dostał i trafi do takiej szkoły, do której tak naprawdę nie chciał iść.
Moja córka też tutaj chciała, to była jej szkoła marzeń. Niestety 107 punktów i nie dostała się, dostała się gdzieś indziej, a tam nie chce iść, co teraz mamy zrobić? Wszędzie szukamy pomocy.
34 osoby się nie dostały, to jest liczba dzieci, która wystarczy na całą klasę. Jeszcze jest jeden problem, bo II LO dostało klasę dodatkową drugi rok z rzędu, siódmą klasę, a my tylko cztery klasy. Warunki lokalowe naszego liceum są bardzo dobre, spokojnie moglibyśmy mieć nawet siedem czy osiem klas.
Mój syn również się nie dostał, jest załamany. Przeliczył punkty i był pewny, że się dostał, miał dużo więcej, niż limit.
Chcemy po prostu wyjaśnienia, dlaczego nam się zabiera drugi rok z rzędu klasę, jakie są tego przyczyny.
– mówili wzburzeni rodzice.
Jesteśmy w naborze elektronicznym. Zostały podkręcone reguły przyjęcia, czyli mamy klasę nie 30- czy 32-osobowe, a mamy klasy 34-osobowe, automatycznie zmieniało to postać rzeczy – wyjaśnia dyrektor I LO, Zbigniew Wiśniewski, który spotkał się z rodzicami w budynku szkoły. – To, co wiem, chociaż wglądu do tego bezpośrednio nie mam, jest około 25 uczniów, którzy byli w tym naborze, i na dobrą sprawę dla mnie rachunek ekonomiczny to jest jedno, a rachunek ludzki to jest drugie. Taka klasa, według mnie, powinna być otworzona, niestety decyzja organu prowadzącego jest inna, a to organ prowadzący decyduje o liczbie klas. Jestem już po rozmowie z panem wicestarostą, za chwilę spotykam się z panem starostą i będziemy jeszcze w tym temacie rozmawiać. Jesteśmy w trakcie tego problemu, który u nas powstał, to nie jest to, że my nie chcemy. My mamy warunki, my mamy możliwości, jesteśmy przygotowani, żeby przyjąć te dwie klasy więcej. My też jesteśmy za tym, żeby ta klasa powstała, chociaż jedna (…).
O rozmowach dyrekcji z organem prowadzącym, jakim jest Starostwo Powiatowe, będziemy informować.