18 lutego 1981 r. w Łodzi podpisano porozumienie, które zakończyło najdłuższy strajk studencki w Polsce i w Europie. Zarejestrowano też Niezależne Zrzeszenie Studentów. Wydarzenia te opisała, wówczas 22-letnia studentka czwartego roku Akademii Medycznej, Jadwiga Kowalczyk z Wielunia. Na podstawie tych dzienników po czterdziestu latach ukazała się książka “Egzamin studenta i obywatela. Rzecz o strajku studentów łódzkich w 1981 r.”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej, a opracowana przez dr. Sebastiana Pilarskiego.
Dr Pilarski wplótł w codzienne moje zapiski strajkowe dużo dokumentów, dużo zdjęć i dlatego ta książka ma aż 360 stron – mówi Jadwiga Kowalczyk. – Przystąpiłam do tego strajku z przekonania, a będąc na strajku, mogłam się podjąć różnych prac. Konkretnie byłam obserwatorem rozmów pomiędzy studentami a ministrem Górskim, które to rozmowy toczyły się w gmachu filologii przy Alei Kościuszki 65. Brałam gruby brulion w kratkę i pisałam pytanie, jakie padło i odpowiedź pana ministra. I to, co mnie uderzyło, i to, co mnie zdziwiło, co mnie oburzyło. To były takie protokoły. Jak wracałam z tych obrad, to zawsze był wokół mnie wianuszek kolegów i koleżanek. Byłam bardzo poszukiwaną osobą, bo wiedziałam wszystko na bieżąco.
Strajk rozpoczął się 29 stycznia 1981 r. Strajkowało ok. 10 000 studentów łódzkich uczelni. Wysuwano postulaty m.in. rejestracji NZS-u, zniesienia przymusu nauczania języka rosyjskiego i przedmiotów indoktrynacyjnych, zniesienia cenzury w wydawnictwach, prawa do swobodnego wyjazdu za granicę, skrócenia służby wojskowej dla studentów, wprowadzenia niezależności uczelni w sprawach naukowych i dydaktycznych.
Postulaty uczelniane były zróżnicowane. Inne postulaty były na Akademii Medycznej, a inne na Uniwersytecie Łódzkim, jeszcze inne na Politechnice czy na uczelni artystycznej – dodaje Jadwiga Kowalczyk. – Pierwszą uczelnią, która zastrajkowała, to był Uniwersytet Łódzki i tam najpierw trwało tak zwane „solidarne czekanie” i był taki wielki transparent „Nie chcemy seryjnej produkcji magistrów”. Po prostu studenci wszystkich uczelni łódzkich chcieli mieć wpływ na program.
Wartość wspomnień Jadwigi Kowalczyk jest bezsporna, gdyż stanowią one istotne uzupełnienie stanu wiedzy o rozgrywających się wówczas wydarzeniach. Autorka koncentruje się na opisie rzeczywistości, której doświadczali studenci Akademii Medycznej, na której studiowała – czytamy na obwolucie książki. Dziś Jadwiga Kowalczyk leczy najmłodszych mieszkańców regionu, pracując na Oddziale Pediatrii wieluńskiego szpitala.