Dominika Włodarczyk w niedzielę rozpoczyna rywalizację w jednym z największych kolarskich tourów. Wychowanka MLKS-u Wieluń we Włoszech powalczy w kobiecym Giro d’Italia.
Zmagania składają się z 8 etapów. Na początek czasówka ze startem i metą w miejscowości Brescia. Zmagania zakończą dwa górskie etapy w Apeninie Abruzyjskim. Bardzo wymagający będzie zwłaszcza przedostatni, królewski etap z dwukrotnym podjazdem na Passo Lanciano.
Wydaje mi się, że praktycznie pewnym jest to, że nie będę walczyć o klasyfikację generalną na tym wyścigu. Te góry są jednak troszkę za wysokie, troszkę za długie i troszkę za strome miejscami dla mnie. Nie mówię, że wspinam się źle, bo też okłamałabym trochę samą siebie i trochę bym odjęła samej sobie. Aczkolwiek ja góry toleruje tak do 10 minut, może do 12. To jest mój maks, a niestety góry na Giro, w szczególności na przedostatnim etapie, będą wymagać ode mnie troszkę dłuższego wysiłku, bo myślę, że to będzie około 1 godziny 20 minut wspinaczki, może godzina 15 minut, dla czołówki godzina 10 minut. Naprawdę bardzo długo. Ja bym chciała powalczyć o etapy i z tego, co wiem, z tego, co rozmawiałam z moją drużyną, oni też są otwarci właśnie na te etapy ze mną, aczkolwiek musimy też pamiętać o tym, że mamy sześć innych zawodniczek oprócz mnie i każda na pewno chciałaby powalczyć o coś dla siebie. Wydaje mi się, że każda jedzie tam z celem. Jest to jeden z grand tourów i tam nie ma słabych zawodniczek, słabo przygotowanych zawodniczek. Każdy jedzie w topowej formie, a skoro tak, to każdy chciałby powalczyć o topowe rezultaty. Mam nadzieję, że ja też dostanę swoją szansę. Na pewno przydadzą mi się kciuki, bardzo mocno się przydadzą – mówiła kolarka reprezentująca ekipę UAE Team ADQ.
Zmagania na Półwyspie Apenińskim zakończą się w przyszłą niedzielę (14 lipca).